piątek, 17 maja 2013

Sukcesy minionego tygodnia

Podsumowania w środku tygodnia - ktoś oprócz mnie tak robi? :)
Termin nieprzypadkowy, bo to w zeszły czwartek zaczęłam skrupulatnie zapisywać to, co jem i dbać, aby w jadłospisie nie pojawiały się produkty niezdrowe. Minęło więc 8 dni, w czasie których jadłam bardzo różnorodnie, zdrowo i nie głodząc się w żaden sposób. Jestem bardzo zadowolona!

Jak wiecie, ustaliłam sobie niesztywny limit 1600 kcal i moje dzienne jadłospisy oscylowały przy tej wartości. Zdarzyło mi się raz zjeść trochę bardziej głodowo (niedziela - 1200 kcal), ale nie miałam siły wpychać w siebie wieczorem dodatkowego jedzenia, kiedy już się zorientowałam, jak sytuacja wygląda.
Rozkład BTW różnie, raz mniej białka, raz mniej tłuszczu - moim problemem jest chyba ograniczenie węglowodanów, ale pracuję nad tym i wiem, że będzie coraz lepiej. Staram się też jak mogę kupować różne produkty w myśl zasady, że "zdrowe odżywianie zaczyna się na zakupach".

Zaliczyłam tylko jedną wpadkę - w sobotę byliśmy w nowej Ikei, więc wybraliśmy się do bistro. Zdecydowałam się frytki z klopsikami... mogłam zdrowiej, wiem, ale i tak jestem z siebie zadowolona, bo lepsze to, niż Kfc czy inny Mac.

W tym tygodniu spróbowałam również wielu nowych ćwiczeń: po raz pierwszy zrobiłam killera i turbo Chodakowskiej i dałam radę! To jest postęp niesamowity, bo zrobić cały skalpel udało mi się dopiero za trzecim podejściem - a jest on przecież o wiele łatwiejszy. Moja kondycja rośnie, rośnie również pewność swoich możliwości i wiara w to, że mogę więcej, niż podpowiada mi mój umysł.
Do tego zaczęłam robić Tiffoczki co drugi dzień. Trening krótki, bardzo niepozorny, ale daje w kość na drugi dzień. Po lewej w zakładce "ćwiczę" jest do niego link, polecam każdemu przekonać się na sobie. Znaleźć 10 minut to chyba nie problem :).

Pisałam również TUTAJ o moim wyzwaniu - miesiąc bez słodyczy i gazowanych napoi. Brawa dla mnie, udało mi się je zrealizować. I tak jak pisałam, nie kończę wraz z upływem miesiąca, mam nadzieję zrezygnować z nich na stałe.

I na koniec, część posiłków, jakie jadłam w tym tygodniu w ramach inspiracji... ostatnio sama mam już problem z tym, co jeść, żeby nie było monotonnie, więc jeśli znacie jakieś źródła dobrych, zdrowych przepisów, chętnie przejrzę. :)

sałatka z wędzonego pstrąga, twarogu, pomidorów i szczypiorku

pełnoziarniste naleśniki z brokułami i twarogiem, zapiekane z żółtym serem

śniadaniowe placuszki z otrębami i jabłkami

ryż z potrawką: gotowana flądra + warzywa

śniadaniowe placuszki z bananów i mąki pełnoziarnistej

ziemniaki, fasolka szparagowa i grillowana pierś z kurczaka (bez tłuszczu)

koreczki z łososia i lekkiego serka
kasza gryczana, brokuły, gotowana soczewica i pierś z kurczaka gotowana na parze

ziemniaki, sadzone jajka i mieszanka warzyw

koktajl jabłkowo-pietruszkowy

i mój ulubiony zamiennik słodyczy: zblenderowane mrożone truskawki z jabłkiem, bez dodatku cukru

Miłego dnia :).

17 komentarzy:

  1. kocham naleśniki aczkolwiek w takim wydaniu jeszcze ich nie jadłam ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Te naleśniki to dla mnie coś nowego. Ostatnie zdjęcie narobiło mi smaka na owocowy deser. Gratuluję wytrwałości. Oby następny tydzień również obfitował takim sukcesem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Koreczki z łososia i naleśniki wyglądają obłędnie! Zdradzisz przepisy? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koreczki to nic innego jak plaster wędzonego łososia posmarowany serkiem typu almette i zawinięty w rulonik :).
      Ciasto naleśnikowe robiłam jak zwykle - jedno jajko, szklanka mleka, szklanka wody i tyle mąki pełnoziarnistej, żeby była odpowiednia konsystencja.
      Następnie ugotowane brokuły rozgniotłam widelcem, wymieszałam z białym serem i łyżką śmietany, doprawiłam pieprzem i solą. Naleśniki smarowałam farszem, zawinęłam i ułożyłam w naczyniu żaroodpornym, posypując wierzch startym serem żółtym. I zapiekłam w piekarniku, do momentu roztopienia sera. :)
      Roboty dużo nie ma a efekt jest super!

      Usuń
  4. Zaskoczyłaś mnie jabłkowo-pietruszkowym koktajlem, a też uwielbiam zblendowane owoce zamiast słodyczy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Placuszki z bananów wyglądają smacznie!
    PS. Brawa dla Ciebie, za pilnowanie się zdrowego jedzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie wierzę, tytuł Twojego bloga, tj 'do more than exist' mam wytatuowany na prawym biodrze :D
    btw. posiłki wyglądają bardzo apetycznie, aż zgłodniałam!
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluję:)oreczki wyglądają smakowicie;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Małokalorycznie, a jak smacznie wygląda :) I pewnie sycące! Z ostatniego deseru sama często korzystam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ♥ Dziękuję za komentarz ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Ostatnie najlepsze, aż bym się poczęstowała ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. musze kupić blender i będe sobie robiła takie zmiksowane owocki, pysznie to wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja do zblendowanych truskawek dodaje banana. Też rewelacja. Gratuluję wykonanych ćwiczeń.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wygląda bardzo smacznie;) Moja dzisiejsza kolacja - warto zobaczyć, bo przepyszne - http://alwaysfit.pl/quiche-ze-szpinakiem-pieczarkami-i-feta/

    OdpowiedzUsuń
  14. Mniam koktajle :) Uwielbiam!

    Zapraszam
    zdrowiezwyboru.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń