czwartek, 27 grudnia 2012

...i po Świętach :)

Tegoroczne Święta były, nie przesadzając ani trochę, najpiękniejsze w moim życiu. Po pierwsze - dlatego, że spędzałam je z Karolem i Amelią, po drugie - miałam okazję spotkać się praktycznie z całą najbliższą rodziną i po trzecie - w tym roku moja rodzina była już dwa razy większa :).
Wigilię spędzaliśmy u naszych mam - najpierw pod 14 (moi rodzice), później pod 15 (rodzice Karola). W Boże Narodzenie udaliśmy się do rodzinki z Piskorzówka, wieczorem do rodziców Karola, gdzie była rodzina z Kotowic. Drugi dzień świąt spędziliśmy u moich rodziców, gdzie zjechała się cała rodzina mojej mamy - Nowa Ruda, Kłodzko i Słubice. Z tego, co wyliczyłam, w sumie spotkaliśmy około 30 osób. :)

Jestem niesamowicie zadowolona, szczęśliwa i zmęczona. Cały ten czas upłynął w bardzo miłej, rodzinnej atmosferze, zamieszanie było jednak nieziemskie i trochę dało się nam we znaki - szczególnie Amelii. Jak to mówią: wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej - cisza naszego mieszkania po powrocie była niesamowicie odprężająca.
Jak część z Was zapewne wie - uwielbiam dekoracje, szczególnie stołu. Kolacja wigilijna jest najbardziej odświętną w całym roku, dlatego nie wyobrażam sobie usiąść przy stole z białym obrusem i bez żadnych dodatków. Razem z mamą zadbałyśmy o elegancki wystrój - stawiając na biel z błękitem.
Pasy na stole są szyte przez mamę, a serwetki, stroik i dodatki wykonałam ja.

W moim mieszkaniu dekoracje są w kolorach srebrno-granatowych, tak jak cała choinka (kokardki robione własnoręcznie!). Amelcia szaleje na widok świecących lampek i chętnie ciągnie za łańcuchy i bombki, jeśli podejdzie się z nią blisko choinki.



Jest też trochę lampek na oknach. W najbliższych dniach posiedzę jeszcze trochę nad stroikami, bo zwyczajnie zabrakło mi czasu na zrobienie wszystkiego, tym bardziej że Amelcia najbardziej lubi zasypiać przy mamie :). Świeczniki powyżej zrobione są z odwróconych kieliszków do wina - w środku znajduje się żywa gałązka i sztuczny kwiatek. Do tego świeczka, wstążka, serwetka - i gotowe. Mam jeszcze stroik na drzwiach, który muszę sfotografować i trochę żywych gałązek w wazonikach. Całe mieszkanie jest czyste i bardzo odświętne.

Poza tym, jestem mile zaskoczona tym, co o mojej figurze powiedziała waga łazienkowa. W drugi dzień świąt, po całym tym obżarstwie, pokazała 54 kg. I nawet kilka osób zwróciło mi uwagę na to, że schudłam! Od startu straciłam już 5 kilogramów, jestem więc bardzo zadowolona. Kolejne zejdą z pewnością w tempie ekspresowym, tym bardziej że pod choinkę dostałam fantastyczny prezent, który mi w tym pomoże (napiszę o nim niedługo, jak już zostanie przetestowany). W ogóle, w tym roku dostaliśmy same trafione prezenty ;)

Powoli nadrabiam wszystkie zaległości poświąteczne - w tym czasie unikam internetu - udało mi się już zmienić szablon na blogu (który lepszy? Osobiście wolę ten obecny) i odpisać na wiadomości. W najbliższym czasie na pewno w końcu przyłożę się do bloga, obiecuję.

4 komentarze:

  1. U mnie z kolei na odwrót - najgorsze święta, bo bez Męża :( Cieszę się, że u Was było cudownie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ależ u Was świąteczna atmosfera :) bardzo mi się podoba Twoja choinka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. swieta jak najbardziej rodzinnie! Mnie róznieżbardzo sie podba Twoja choinka :))

    OdpowiedzUsuń