piątek, 26 października 2012

Pierwsze kroki w dobrą stronę.

Zaczęłam już jakiś czas temu. Do tej pory udało mi się już parę rzeczy zmienić.

Po pierwsze - ćwiczenia
Najtrudniejsze dla mnie było polubić się z aktywnością fizyczną, której jak ognia unikałam przez ostatnie lata. W końcu jednak zrozumiałam, że sport to nie tylko siatkówka, którą w ilościach ogromnych serwowali nam w liceum i którą znienawidziłam głównie ze względu na to, jak słabo mi w tym idzie i że mogę wybrać sobie takie ćwiczenia, które sprawią mi przyjemność. Zdecydowałam się więc na skakankę i twister.


Do tego zestawu dorzuciłam brzuszki na dużej piłce. Jestem zbyt świeżo po cesarce, żeby robić normalne, ale chcę już teraz powoli pracować nad brzuchem. Lepsze takie, niż żadne :). Każdego dnia stopniowo zwiększam ilość ćwiczeń, żeby przyzwyczajać organizm do większego wysiłku. Dzień dzisiejszy zawierał już 4 serie, przy czym wyglądały one następująco:

I i II - 150 podskoków, 50 brzuszków, 4 min twister
III i IV - 150 podskoków, 75 brzuszków, 2 min twister

Chcę sprawdzić, ile mój organizm zniesie, dlatego przesuwam granice powoli, do momentu, kiedy poczuję, że to wystarczająco. Czasem niestety jestem zmuszona między seriami robić sobie krótkie przerwy ze względy na to, że moja mała domaga się uwagi.

Po drugie - odżywianie
Celowo nie napisałam dieta, bo patrzę na zmiany w moim żywieniu jak na coś stałego, co ma mi towarzyszyć przez całe życie a nie określony moment. Nie zamierzam również testować na swoim organizmie wszelakich "diet cud" czy niszczących głodówek. Tym razem zabrałam się po prostu do zmiany nawyków żywieniowych na zdrowsze.
Piję minimalnie 2 litry niegazowanej wody w ciągu dnia, jeśli późno zasypiam to znacznie więcej. Dzień zaczynam od szklanki wody z sokiem z cytryny, na poprawę przemiany materii. Śniadanie staram się zjeść do pół godziny po przebudzeniu, ZAWSZE. Jest to najważniejszy moment dnia, z resztą o ważności śniadania wypowiadają się wszyscy dietetycy. Jem 5 posiłków dziennie (czasem odpuszczam ostatni, zależy jak późno wstanę), nie podjadam między posiłkami! Biały chleb zastąpiłam pełnoziarnistym. Każdego dnia jednym z posiłków są otręby i płatki owsiane, już zdążyłam je polubić i się przyzwyczaić :). Zamieniłam olej na oliwę z oliwek. Nie jem słodyczy, nie opycham się po nocach. Herbaty staram się nie słodzić, jeśli już to jedną łyżeczką cukru. Największym wyzwaniem jest jednak dla mnie rezygnacja (ograniczanie) z fastfoodów.


Jestem miłośniczką wszelkiego rodzaju fast-foodów: frytek przede wszystkim, stripsów, nuggetsów, hamburgerów, hod-dogów, pizzy i wszystkiego, co mocno smażone. Jestem świadoma tego, że będzie ciężko totalnie je wyeliminować, dlatego staram się chociaż ograniczyć. I obiecuję, że jeśli najdzie mnie ochota na coś z tej listy, zrobię to sama w domu i do minimum ograniczę szkodliwe/tuczące składniki! :)

Cały czas karmię, więc staram się jeść różnorodne produkty i nie rezygnuję całkowicie z ziemniaków, makaronów czy tłuszczów. Patrzę na wszystko po prostu racjonalnie.

Po trzecie - kontrola postępów
Co tydzień spotykam się z Agnieszką (która razem ze mną walczy o poprawę figury, ona jednak ma zdecydowanie mniej do poprawiania) i sprawdzamy nasze postępy - mierzymy się i ważymy. Do tego momentu traciłam średnio 0,5 kg na tydzień i jest to książkowy, idealny wynik. Jutro dzień kontroli... zobaczymy, jak będzie wyglądać. Jeśli będzie czym - na pewno się pochwalę.
Utrata wagi z resztą nie jest moim głównym celem - bardziej zależy mi na utracie centymetrów, zmiana tłuszczu na mięśnie i ogólna poprawa kondycji a co za tym idzie, samopoczucia.

Wszystkie zmiany wprowadzam stopniowo, żeby było łatwiej i aby mieć pewność, że nic nie przeoczyłam. Jak myślicie, co mogę jeszcze dorzucić do mojej listy zmian na kolejne dni? :)

Miłej nocy,
M.

7 komentarzy:

  1. Sprawdź koniecznie, czy nie masz rozstępu mięśni brzucha, bo brzuszki nie są najlepszym wyborem ;)
    Skakanka daje super efekty :)

    trzymam kciuki! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. skakanka to genialny spalacz tłuszczu i brawa w ograniuczeniu fast foodów, ja mam słabość do chipsów i słonych przekąsek

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do oleju z oliwek - pamiętaj, żeby na nim nie smażyć. Podgrzana wytwarza toksyczne związki trans, które są niezdrowe dla naszego organizmu. Co do herbaty, polecam Ci zmienić czarną na zieloną lub czerwoną - czerwona jest przyjemniejsza w smaku od zielonej, a też wspomaga przemianę materii. :)

    Druhna M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Madzia, możemy sobie podać ręce :)
    Też kocham fast foody, od miejscowych budek z hot dogami, aż po MC Donald, kończąc na zwykłych chipsach samożonych w głębokim tłuszczu...

    Nie zgadzam się z przedmówcą. Jak smażyć to tylko na łyżeczce oliwy, najmniej kalorii i najzdrowsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oliwa rzeczywiście nie nadaje się do smażenia, jak słusznie zauważa Druhna M., właściwie argumentując. Smażenie w ogóle powinno się ograniczać. Dobrym rozwiązaniem jest gotowanie na parze. I wcale nie wymaga ono wiele wysiłku, odpowiedniego sprzętu. Można gotować w zwykłym garnku, wlewając na dno trochę wody, wykładając durszlak albo jakiś rodzaj siatki w połowie garnka, gotować pod przykryciem. To bardzo zdrowe i smaczne rozwiązanie.
    Poza tym szał, by zamieniać olej na oliwę nie jest do końca taki dobry. Powinniśmy spożywać to, co daje nam natura, właściwa otoczeniu, w którym żyjemy. Dlatego Polacy powinni spożywać olej rzepakowy czy słonecznikowy, zgodnie z ich przeznaczeniem. Dobry jest też olej lniany czy ryżowy. Istotniejsze w kwestii tłuszczów jest zastanowienie się nad wyeliminowaniem margaryny.

    Trzymam kciuki, walcz Madziu :)
    Ola By.

    OdpowiedzUsuń
  6. Od brzuszków nie zgubisz tłuszczu, jedynie poprawisz mięśnie, które nadal będą ukryte pod sadełkiem :) Lepszym rozwiązaniem będzie (jeśli masz dostęp oczywiście) rowerek stacjonarny albo basen jeśli już możesz z niego korzystać. Żeby zgubić tłuszcz nie stosując krótkich i bardzo intensywnych treningów np. HIIT musisz dość długo ćwiczyć, bo organizm najpierw pobiera energie z cukrów a dopiero potem spala tłuszcz (ah ta biologia w LO XIII :D) dlatego też brzuszki będą w Twoim przypadku syzyfową pracą.

    Powodzenia koleżanko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za rady! :) Brzuszki wyeliminowałam parę dni temu, koleżanka mi podpowiedziała. Basen odpada niestety, przy małej ciężko, ale mam w planach pójście na zumbę, podobno daje niesamowite efekty.

      Usuń