Podsumowania w środku tygodnia - ktoś oprócz mnie tak robi? :)
Termin nieprzypadkowy, bo to w zeszły czwartek zaczęłam skrupulatnie zapisywać to, co jem i dbać, aby w jadłospisie nie pojawiały się produkty niezdrowe. Minęło więc 8 dni, w czasie których jadłam bardzo różnorodnie, zdrowo i nie głodząc się w żaden sposób. Jestem bardzo zadowolona!
Jak wiecie, ustaliłam sobie niesztywny limit 1600 kcal i moje dzienne jadłospisy oscylowały przy tej wartości. Zdarzyło mi się raz zjeść trochę bardziej głodowo (niedziela - 1200 kcal), ale nie miałam siły wpychać w siebie wieczorem dodatkowego jedzenia, kiedy już się zorientowałam, jak sytuacja wygląda.
Rozkład BTW różnie, raz mniej białka, raz mniej tłuszczu - moim problemem jest chyba ograniczenie węglowodanów, ale pracuję nad tym i wiem, że będzie coraz lepiej. Staram się też jak mogę kupować różne produkty w myśl zasady, że "zdrowe odżywianie zaczyna się na zakupach".
Zaliczyłam tylko jedną wpadkę - w sobotę byliśmy w nowej Ikei, więc wybraliśmy się do bistro. Zdecydowałam się frytki z klopsikami... mogłam zdrowiej, wiem, ale i tak jestem z siebie zadowolona, bo lepsze to, niż Kfc czy inny Mac.
W tym tygodniu spróbowałam również wielu nowych ćwiczeń: po raz pierwszy zrobiłam killera i turbo Chodakowskiej i dałam radę! To jest postęp niesamowity, bo zrobić cały skalpel udało mi się dopiero za trzecim podejściem - a jest on przecież o wiele łatwiejszy. Moja kondycja rośnie, rośnie również pewność swoich możliwości i wiara w to, że
mogę więcej, niż podpowiada mi mój umysł.
Do tego zaczęłam robić Tiffoczki co drugi dzień. Trening krótki, bardzo niepozorny, ale daje w kość na drugi dzień. Po lewej w zakładce "ćwiczę" jest do niego link, polecam każdemu przekonać się na sobie. Znaleźć 10 minut to chyba nie problem :).
Pisałam również
TUTAJ o moim wyzwaniu - miesiąc bez słodyczy i gazowanych napoi. Brawa dla mnie, udało mi się je zrealizować. I tak jak pisałam, nie kończę wraz z upływem miesiąca, mam nadzieję zrezygnować z nich na stałe.
I na koniec, część posiłków, jakie jadłam w tym tygodniu w ramach inspiracji... ostatnio sama mam już problem z tym, co jeść, żeby nie było monotonnie, więc jeśli znacie jakieś źródła dobrych, zdrowych przepisów, chętnie przejrzę. :)
|
sałatka z wędzonego pstrąga, twarogu, pomidorów i szczypiorku |
|
pełnoziarniste naleśniki z brokułami i twarogiem, zapiekane z żółtym serem |
|
śniadaniowe placuszki z otrębami i jabłkami |
|
ryż z potrawką: gotowana flądra + warzywa |
|
śniadaniowe placuszki z bananów i mąki pełnoziarnistej |
|
ziemniaki, fasolka szparagowa i grillowana pierś z kurczaka (bez tłuszczu) |
|
koreczki z łososia i lekkiego serka |
|
kasza gryczana, brokuły, gotowana soczewica i pierś z kurczaka gotowana na parze |
|
ziemniaki, sadzone jajka i mieszanka warzyw |
|
koktajl jabłkowo-pietruszkowy |
|
i mój ulubiony zamiennik słodyczy: zblenderowane mrożone truskawki z jabłkiem, bez dodatku cukru |
Miłego dnia :).
kocham naleśniki aczkolwiek w takim wydaniu jeszcze ich nie jadłam ;P
OdpowiedzUsuńmmm smakołyki :D
OdpowiedzUsuńTe naleśniki to dla mnie coś nowego. Ostatnie zdjęcie narobiło mi smaka na owocowy deser. Gratuluję wytrwałości. Oby następny tydzień również obfitował takim sukcesem :)
OdpowiedzUsuńSmakołyki :)
OdpowiedzUsuńKoreczki z łososia i naleśniki wyglądają obłędnie! Zdradzisz przepisy? :)
OdpowiedzUsuńKoreczki to nic innego jak plaster wędzonego łososia posmarowany serkiem typu almette i zawinięty w rulonik :).
UsuńCiasto naleśnikowe robiłam jak zwykle - jedno jajko, szklanka mleka, szklanka wody i tyle mąki pełnoziarnistej, żeby była odpowiednia konsystencja.
Następnie ugotowane brokuły rozgniotłam widelcem, wymieszałam z białym serem i łyżką śmietany, doprawiłam pieprzem i solą. Naleśniki smarowałam farszem, zawinęłam i ułożyłam w naczyniu żaroodpornym, posypując wierzch startym serem żółtym. I zapiekłam w piekarniku, do momentu roztopienia sera. :)
Roboty dużo nie ma a efekt jest super!
Zaskoczyłaś mnie jabłkowo-pietruszkowym koktajlem, a też uwielbiam zblendowane owoce zamiast słodyczy :)
OdpowiedzUsuńPlacuszki z bananów wyglądają smacznie!
OdpowiedzUsuńPS. Brawa dla Ciebie, za pilnowanie się zdrowego jedzenia :)
nie wierzę, tytuł Twojego bloga, tj 'do more than exist' mam wytatuowany na prawym biodrze :D
OdpowiedzUsuńbtw. posiłki wyglądają bardzo apetycznie, aż zgłodniałam!
pozdrawiam.
Gratuluję:)oreczki wyglądają smakowicie;)
OdpowiedzUsuńMałokalorycznie, a jak smacznie wygląda :) I pewnie sycące! Z ostatniego deseru sama często korzystam :)
OdpowiedzUsuń♥ Dziękuję za komentarz ♥
OdpowiedzUsuńOstatnie najlepsze, aż bym się poczęstowała ;)
OdpowiedzUsuńmusze kupić blender i będe sobie robiła takie zmiksowane owocki, pysznie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńJa do zblendowanych truskawek dodaje banana. Też rewelacja. Gratuluję wykonanych ćwiczeń.
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo smacznie;) Moja dzisiejsza kolacja - warto zobaczyć, bo przepyszne - http://alwaysfit.pl/quiche-ze-szpinakiem-pieczarkami-i-feta/
OdpowiedzUsuńMniam koktajle :) Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńZapraszam
zdrowiezwyboru.blogspot.com