Z pomocą internetowego kalkulatora wyliczyłam swoje zapotrzebowanie kcal. Przy moim wzroście i wadze oraz lekkiej lub żadnej aktywności fizycznej waha się ono w granicach 1668-1912 kcal dziennie.Wybrałam liczbę pomiędzy - 1790kcal.
Ponieważ nie zależy mi na szybkim efekcie, który miałby się odbić porządnym efektem jojo oraz nie zamierzam głodować, redukuję swoje zapotrzebowanie o 200 kcal. Niewiele, ale wystarczy. Moim założeniem będzie więc spożywanie dziennie posiłków o łącznej kaloryczności 1600.
Oczywiście nie są to sztywne założenia.
Nie zamierzam popadać w paranoję "rany, zjadłam 10kcal więcej, muszę się załamać", bo nie na tym to polega - powyższe wartości mają mi pomóc orientacyjnie. Jeśli zwiększę aktywność fizyczną, zwiększę liczbę kalorii. Wszystko będę dopasowywać do siebie :).
Dalej - nie od dziś wiadomo, że ważna jest nie tylko ilość zjadanych kalorii, ale również ich źródło. I na tym się będę koncentrować. Przyjmuję rozkład, według którego 30% to białka, 30% tłuszcze i 40% węglowodany.
Nie będę się rozpisywać o tym, jak procenty przeliczyć na gramy, żeby było łatwiej nam to ułożyć - o tym fantastycznie rozpisała się Niebieskoszara TUTAJ i TUTAJ.
Pomocny w wyborze odpowiednich źródeł BTW okazał się dla mnie TEN artykuł z sfd.
Moja dieta składać się będzie głównie z chudego mięsa, ryb (w dużych ilościach - dzisiaj np. 4 moje posiłki zawierał ryby, trzy różne rodzaje. Ostatnio mam na nie ogromną ochotę i nie mogę przestać ich jeść) i warzyw. Ziemniaki ograniczam do "raz w tygodniu", zastępuję je kaszą, ryżem, pełnoziarnistym makaronem i naleśnikami (również w zdrowszej wersji). Stawiam na różnorodność! Będę szukać ciekawych przepisów na zdrowe i smaczne dania.
Wciąż nie słodzę herbaty.
Nie jem słodyczy.
Nie piję gazowanego.
Poza tym, rezygnuję z picia słodkich napoi na rzecz 2 litrów niegazowanej wody dziennie (lub zielonej herbaty).
Solę tylko, jeśli trzeba - używam raczej suszonych ziół i przypraw bez polepszaczy.
I obiecuję, że będę walczyć z fastfoodami.
Na początku będę prowadzić dziennik żywieniowy, żeby ułatwić sobie odpowiednie komponowanie posiłków oraz kontrolowanie samej siebie. Myślę, że z czasem, kiedy nie będę już długo musiała się zastanawiać, co powinnam zjeść, aby posiłek był bardziej bogaty w białko, zrezygnuję z niego.
Do dziennika nie wliczam warzyw (poza kilkoma wyjątkami, które znajdziecie w artykule z SFD), chyba że miałabym je jeść na kilogramy :).
Dla przykładu, wczorajszy jadłospis
741 kcal: 65g Białka, 10g Tłuszczy, 97g Węglowodanów |
Jeśli ten post czyta osoba bardziej niż ja rozeznana w temacie, bardzo poproszę mnie skorygować, jeśli robię coś źle i wspomóc radami. :) Będę bardzo wdzięczna.
I trzymajcie za mnie kciuki!
polecam lżejsze kolacje, surówka z wędliną, ale bez pieczywa, a później jakieś jabłko. Pieczywo na noc nie służy.
OdpowiedzUsuńPieczywo nie służy? To zależy od osoby, białkowe kolacje z samymi warzywami u niektórych się zwyczajnie nie sprawdzają i trzeba próbować :)
UsuńMasz 1600kcal i nawet ich nie dojadłaś ;) Nie ładnie! Bułkę pszenną w miarę możliwości i braku dolegliwości żołądkowych zamień na pieczywo pełnoziarniste. Dojedz tłuszczu, na Twoim miejscu zmieniłabym odrobinę proporcje BTW kosztem białka podbijając tłuszcz na minimum 70g.
OdpowiedzUsuńDzisiaj już to poprawiłam, tłuszczu było znacznie więcej i z dobrych źródeł (ryby <3). To samo z pieczywem - dzisiaj było już pełnoziarniste, wczoraj miałam w domu pieczywo pszenne i po prostu szkoda mi było wyrzucać, więc "wyjadłam" zapasy. :D
UsuńI oczywiście będę się starać nie jeść poniżej 1600, ale pierwszego dnia ciężko się było przestawić.
Dzięki!
Powodzenia ! :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia 3mam kciuki:)
OdpowiedzUsuńDawno nie jadłam kaszy:) hehe, a to dziwne bo ja bardzo lubię
Plan brzmi profesjonalnie! Teraz tylko powodzenia we wcielaniu go w życie! Trzymam kciuki! :)
OdpowiedzUsuńJA nie potrafię się zmoblilizować do diety hi hi
OdpowiedzUsuńChyba też powinnam stworzyć sobie taki dziennik, bo czasem mam wrażenie, że jem wiele rzeczy, których nie powinnam:( Widzę, że Tobie dobrze idzie - powodzenia, będę obserwować postępy! :)
OdpowiedzUsuńświetny pomysł z tym planem żywieniowym, mi też by się przydało coś takiego.. :)
OdpowiedzUsuńZabieram się do wyliczeń na weekend i też zrobię sobie taki dziennik.
OdpowiedzUsuńMi osobiście bardzo podoba się Twoje menu i chętnie wpadnę na rybkę :D
Buziaki
powinnam wziąć z Ciebie przykład i prowadzić taki dziennik, ale trudno mi się zmobilizować :(
OdpowiedzUsuńładny jadlospis;)
OdpowiedzUsuńJa jem bardzo spontanicznie - to na co akurat mam ochotę. Ale zgodzę się z Tobą w jednym - zdrowe odżywianie nie powinno być tylko chwilową dietą, ale stać się normą :)
OdpowiedzUsuń