wtorek, 30 kwietnia 2013

Zmiany, zmiany...

... ostatnio strasznie ich dużo w moim życiu :).
Wyłączając te, które wprowadzam odnośnie żywienia i całego trybu życia, szykują mi się wkrótce jeszcze większe, którymi podekscytowana jestem niesamowicie. Dostanę kolejną szansę, żeby zacząć na nowo - taką białą kartkę, którą mogę zapisać jak tylko zechcę. Wszystko teraz zależy ode mnie! A ja nie zamierzam tej szansy zmarnować i będę pracować nad tym, żeby wykorzystać ją w stu procentach.
Jestem bardzo pozytywnie nastawiona.
Tym bardziej, że zauważyłam na sobie, jakie efekty dają regularne ćwiczenia i zdrowe odżywianie (z wpadkami, ale staram się bardzo mocno!). Na mierzenie przyjdzie czas w środę, wtedy też będę mogła porównać co i jak, ale widzę po sobie, że jest różnica. Brzuch mi maleje :). A chyba nic nie motywuje do pracy tak, jak zauważalne efekty!



Nie chcę się poddawać, nie chcę rezygnować. Chcę iść do przodu, starać się coraz bardziej i zrealizować swoje marzenia. Jasne, że nie zrobię tego w przeciągu miesiąca czy dwóch, ale w końcu zrobię!

Teraz mam przestój, bo po raz kolejny powrócił ból z bliźnie - tym razem z drugiej strony. Dzisiaj rano ledwo mogłam się wyprostować... a wczoraj wzięcie Melci na ręce było sporym wyczynem. Jestem wściekła niesamowicie, że po tym wszystkim nie mogłam normalnie urodzić. A decydowanie się na planowaną cesarkę bez medycznych wskazań, jedynie ze strachu przed bólem jest głupotą totalną.

Ponieważ nie ćwiczę, muszę starać się podwójnie, żeby nie zaliczyć wpadki w odżywianiu i nie zaprzepaścić moich ostatnich starań. Trzymam się też swojego postanowienia - nie jem słodyczy, nie piję gazowanego, nie słodzę herbaty.
 Chciałabym też w końcu dopracować swój jadłospis tak, żeby jeść odpowiednią ilość białka, tłuszczy i węglowodanów, jednocześnie jedząc zdrowo i smacznie, ale pojęcia nie mam, od czego zacząć. Wbrew pozorom nie jest to takie łatwe :). Wszelki rady w temacie są mile widziane!

7 komentarzy:

  1. Kochanie, dla mnie ostatni punkt Twoich postanowień to też spore wyzwanie. Jedno jest pewne, że jak już pójdę na swoje (myślę, że jak dobrze pójdzie to za 2 lata będę mieć już własne mieszkanie) to kupię kiełkownicę, patelnie teflonową (nie wiem czy dobrze napisałam, chodzi mi o tą co smaży się bez tłuszczu), parowar i nawet foremki do babeczek, dietetycznych rzecz jasna :D
    Najważniejsze jest nastawienie! Ja już też postanowiłam, że walczę, a nie od razu się poddaję... to, że raz, czy dwa w tygodniu zjem te cholerne chipsy to nie powód, żeby przez resztę dni też je jadać :]
    Także, trzymam za Nas dwie kciuki :*

    PS Co do porodu cesarskiego z wyboru to uważam, że to o wiele gorszy wybór, niż poród naturalny... koleżanka mi kiedyś powiedziała, że jestem głupią debilką, że chcę urodzić siłami natury. Nigdy tego nie pożałuję i mimo, że bolało przez 22h to później nie czułam już nic, tylko radość :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też bardzo długo zwlekałam z kupnem typownych butów do biegania,ćwiczeń, bo po prostu ćwiczyłam z zwyklych adidasach, a teraz po prostu nie zamieniłabym moich butów na żadne inne. Na prawdę pomagają w sporcie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. zumba mi się bardzo podobała :) super taniec i do tego się spala mase kalorii ( tak mi powiedziała kolezanka która to prowadziła ) :)

    biegam bo się zakochałam w tym sporcie :)

    dobrze że dostajesz taką białą kartkę i możesz zacząć wszystko od nowa. ciesze się też że zdrowa dieta i ćwiczenia pozytywnie wpłyneły na twoje życie i ciało a przede wszystkim umysł !

    Mam nadzieję że ból niebawem minie !

    OdpowiedzUsuń
  4. efekty motywują najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nic nie jest tak proste jakby się chciało. Ale motywacja jest bardzo ważna, jeśli chce się zwycięsko dotrzeć do celu. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń