środa, 30 stycznia 2013

Nie marz o tym - zapracuj na to!


Trochę do Was, trochę do samej siebie.


Ostatnie dni zrobiły się dla mnie nieco nijakie. Nie ćwiczę - pozwalam brzuchowi się zregenerować. Co prawda wytrwale nie jem fast-foodów (dzisiejszy dzień jest 17) i nie słodzę herbaty, robię na obiad warzywa, na śniadanie zawsze mieszankę otrębów z jogurtem, ale widzę, jak wiele mi brakuje. Widzę - i nic z tym nie robię.
Często łapię się na tym, że wiele planuję, dużo marzę i w głowie mam mnóstwo życzeń, co do tego jak chciałabym, żeby wyglądało moje życie. Mówię ogólnie - nie tylko o figurze. W większości przypadków brakuje mi samozaparcia. Być może to też lenistwo, słomiany zapał, słaby charakter, ciężko mi określić. Potrzebuję co jakiś czas doładowania energii i kopa do działania.

Chcesz czegoś? Nie trać czasu na marzenie o tym, na wymyślanie setek przeciwności, na szukanie wymówek - "och, to takie trudne, nigdy nie dam rady"! Weź się do roboty. ZAPRACUJ NA TO, by swoje marzenia spełnić. Nie zaczynaj jutro, ale dziś. Teraz! Zrób wszystko, aby swoje życie uczynić takim, jakie chcesz, aby wyglądało. Wszystko leży w Twoich rękach - nie licz na to, że ktoś zrobi to za Ciebie. Komu ma zależeć na jakości Twojego życia bardziej, niż Tobie?
Weź się w garść, zacznij realizować swoje plany i nie poddawaj się. Walcz ze sobą, kształtuj charakter, sięgaj wyżej, niż wydaje Ci się, że możesz sięgnąć. Dawaj z siebie wszystko. To, kim się staniesz w przyszłości zależy od tego, co robisz teraz.

Wracam do 5 regularnych posiłków, aby podkręcić metabolizm. Jeśli będzie trzeba, nastawię sobie przypomnienia w telefonie, żeby mieć dokładnie wyliczony czas. Zwiększam ilość pitej wody. Przestaję narzekać, marudzić i szukać wymówek. Zaczynam działać*.


* - właściwie to kontynuuję, bo przecież się nie poddałam. Chcę jednak wymagać od siebie więcej, niż to, co już osiągnęłam. Podnosić poprzeczkę! :)

niedziela, 27 stycznia 2013

... a miało być tak pięknie!

Cóż, przymusowo robię sobie odpoczynek od ćwiczeń. Chyba się trochę przeforsowałam, bo blizna po cesarce bardzo ciągnie mnie po prawej stronie. Czuję się jak tydzień po zabiegu - nie mogę kichać, kaszleć, napinać mięśni brzucha. Słowem - dramat. Ja to mam szczęście - jak już znalazłam aktywność fizyczną, jaka sprawia mi przyjemność, muszę z niej rezygnować.

Wybiorę się do lekarza, żeby skontrolować, czy wszystko jest w porządku - do tego czasu muszę jednak odpuścić ćwiczenia. Szukam więc mało inwazyjnych ćwiczeń, najlepiej takich nie angażujących mięśni brzucha, które nie wymagają skakania, zginania się, podnoszenia... jeśli cokolwiek przychodzi Wam do głowy, będę bardzo wdzięczna za wszystkie rady :). Chciałabym wciąż chociaż trochę się ruszać, żeby nie zasiedzieć się całkowicie.

Waga wskazała dzisiaj 54,4kg - także powoli, do przodu... zmianę widzę też po ubraniach, jestem zadowolona i chcę więcej! Niech tylko ten mój głupi brzuch całkowicie się zagoi.

14 dni bez śmieciowego jedzenia, 15 dni bez słodzenia herbaty (i już cukru nie potrzebuję)

Niesamowicie szanuję i podziwiam, Maria dokonała niemożliwego :)

środa, 23 stycznia 2013

Wygrałam z fast-foodami!

Okej, może to trochę za dużo powiedziane - bo byłam już gotowa się poddać, mało tego: namawiałam przez jakieś pół godziny Karola na frytki z gyrosem, ale on odmówił. Nie ma więc w tym mojej zasługi, ale i tak cieszę się, że pierwsza pokusa za mną. Bilans odwyku od śmieciowego jedzenia wynosi więc całe 9 dni. :D

Herbaty nie słodzę już 10 dni. Ze słodyczami i piciem gazowanego jest trochę gorzej, bo w międzyczasie skusiły mnie pierniczki i grappa... nie jestem z tego dumna, ale nie miałam też złudzeń, że od początku będzie idealnie :). Staram się jak mogę powstrzymywać od niezdrowych rzeczy i jem dużo warzyw.

Dawno już się nie mierzyłam, zrobiłam to więc dzisiaj rano. Nie mogę znaleźć poprzednich kartek z wymiarami, więc ciężko mi określić, jak duże postępy zrobiłam - pamiętam tylko, że w talii miałam 76. Dam Wam znać przy najbliższej okazji.

Talia - 73 cm
Brzuch - 88 cm
Biust - 93 cm
Udo - 55 cm

Dzisiaj w planach znów mam skalpel (muszę tylko poczekać do powrotu Karola, bo nie sądzę, żeby Amelia dała mi 40 minut wolnego), który naprawdę mi się spodobał - na tyle, że zrobiłam go w poniedziałek i wtorek. Kto by pomyślał, że tak chętnie będę ćwiczyć... :)

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Nic się samo nie wydarzy

Poznajecie tytuł...? :)
O Ewie Chodakowskiej słyszeli chyba wszyscy, którzy mają cokolwiek wspólnego z ćwiczeniami czy dietą. Ma sporo gorących zwolenników, ale jest też grupa osób, która jej nie toleruje. Należę do tych pierwszych  - jej fanpejdż na fejsbuku lubię od dawna, ponieważ naprawdę podoba mi się sposób, w jaki motywuje do ćwiczeń. Zaraża mnie jej optymizm, radość z życia i wiara w zmiany. Paradoksalnie jej ćwiczenia zaczęłam wykonywać dopiero w zeszłym tygodniu: za trzecim podejściem zrobiłam skalpel w całości. Jestem już po dwóch razach i mogę powiedzieć szczerze, że naprawdę to lubię.


Nie jestem jeszcze zaawansowana w kwestii ćwiczeń, moja kondycja jest wciąż na niskim poziomie, dlatego skalpel jest dla mnie obecnie najlepszym zestawem. Będę go wykonywać 3 razy w tygodniu. Do tego co sobotnia Zumba, spacery z wózkiem i ... no właśnie, co mogłybyście mi jeszcze polecić? Może znacie jakieś ciekawe programy treningowe, które mogłabym dodać do swojego tygodniowego planu? :)


Ciekawe, ile będę czekać na pierwsze efekty...
Poza tym chciałabym Wam napisać o świetnej akcji, jaką na swoim blogu zapoczątkowała Mary. Narzekasz na swoje życie? Nie wiesz, jak zabrać się do zmian? Potrzebujesz mocnego kopa, żeby pozostać przy swoich postanowieniach? Jeśli tak, LET'S DO THIS jest dla Ciebie! Po szczegóły i konkretne kroki do wykonania zapraszam na bloga autorki - mistrzyni motywacji, która każdego swoimi słowami potrafi zmusić do działania :)

czwartek, 17 stycznia 2013

Śniadanie mistrzów

Kochany mój Karol miał ostatnio na treningu spotkanie z dietetykiem i przyniósł mi nowinę o tym, jakie powinno być najlepsze śniadanie. W żaden sposób mnie nie zaskoczył, bo jadłam taką mieszankę od momentu założenia tego bloga z przerwami. Kiedyś próbowałam go nawet do tego namówić, ale nie był chętny... wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy dowiedziałam się, że postanowił się nawrócić na dobrą drogę :)
źródło: google grafika
Tak skomponowane śniadanie daje energię na cały dzień, usprawnia działanie przewodu pokarmowego i wspaniale wpływa na żołądek. Co będzie nam potrzebne?
* Płatki owsiane
* Otręby pszenne
* Jogurt naturalny
* Banan, jabłko albo jakiś inny owoc - może być też garść rodzynek
* Słonecznik, pestki dyni, orzechy itp.

Suchą mieszankę zalewamy niewielką ilością wody, dodajemy jogurt naturalny i pokrojone owoce. Ja dosypuję jeszcze 2 łyżeczki siemienia lnianego ze względu na dobroczynny wpływ na włosy. Jak widzicie, przygotowanie jest banalnie proste a daje niesamowity efekt. :)

źródło: google grafika
Od wtorku nie słodzimy herbaty, nie jemy fast-foodów i jemy zdrowe śniadanie. Poza tym nie piję gazowanego. Cieszę się, że tym razem zmieniam nawyki żywieniowe z Karolem - wiadomo, razem raźniej. Tym samym realizuję 3 punkty z mojej listy 101 w 1001 dni, mam nadzieję, że po miesiącu te zmiany zostaną mi na stałe. :) Trzymajcie kciuki!

niedziela, 13 stycznia 2013

Nowy początek.

Kiedy założyłam tego bloga, byłam na bardzo dobrej drodze do zmiany swojego stylu życia na lepsze. Wprowadziłam bardzo dużo zdrowych nawyków i konsekwentnie ich przestrzegałam. Czułam się wtedy pełna energii, zadowolona, lekka i czułam, że żyję!

Niestety, z biegiem czasu lenistwo wzięło górę: znów zaczęłam słodzić herbatę, pić soki i napoje, jeść przeklęte fast-foody a moje postanowienia dotyczące codziennej aktywności fizycznej legły w gruzach.
Na stałe udało mi się jednak zmienić herbatę z czarnej na zieloną, smażyć na oleju z pestek winogron, dbać o ciało (najbardziej o włosy, haha) i chodzić regularnie na Zumbę. Krok w przód, ale zbyt mały, by mógł mnie cieszyć.


Zauważyłam, że ostatnio nie czuję się najlepiej. Pomijam fakt przeziębienia (tak, znowu. Moja odporność mnie dobija), coraz częściej narzekam na ból żołądka, jestem wiecznie zmęczona, brak mi energii i siły do działania. Tak, dwudziestolatce. Paradoksalnie, patrząc na mój wiek czasem ciężko mi w niego uwierzyć - czuję się dużo, dużo starsza. Myślę, że winę za ten stan rzeczy ponosi głównie złe odżywianie - tłuste, smażone potrawy, dużo cukru, mało warzyw i wartościowych produktów. Mam dość! Zaczynam więc od nowa, będąc w trochę lepszej pozycji niż na początku (jakby nie patrzeć, trochę kilogramów mi ubyło). I tym razem wciągam w moje rewolucje miłość mojego życia, zainspirowana wczorajszym wieczorem*.

Od jutra więc, właściwie - od teraz, postanawiam konsekwentnie przestrzegać niżej wymienionych zasad:
1. Ograniczyć słodzenie herbaty do minimum. Jeśli już - łyżeczką. Najlepiej wcale.
2. JEŚĆ ZDROWE ŚNIADANIA ZARAZ PO PRZEBUDZENIU.
3. Pić dużo niegazowanej wody i zielonej herbaty - skończyć z tymi sokami, gdzie więcej jest konserwantów niż prawdziwych owoców.
4. Znów uregulować posiłki i spożywać ich 5 w ciągu dnia.
5. Jeść więcej warzyw.


Będę traktować bloga jako miejsce do sprawozdania ze swoich postanowień - macie pełne prawo, żeby mnie z nich rozliczać. :) Dam radę, jestem tego pewna.

* - Spędziłam wczoraj naprawdę niesamowity wieczór. Poczułam ten typowy, wakacyjny klimat - kiedy spędzaliśmy godziny na graniu z karty, śmialiśmy się beztrosko i do szczęścia wystarczyło nam swoje towarzystwo. To naprawdę było mi potrzebne, więc szalenie dziękuję obecnym: Martynie z Michałem (następnym razem koniecznie musicie zostać na noc!), Kubie (dzięki za przebijanie moich trzech dziewiątek <3), Dawidowi (który wytrwale mnie bronił, bo przecież ja się pomyliłam!) i oczywiście miłości mojego życia, mimo że specjalnie mnie sprawdzał i musiałam rzucać w niego kartami. :) Poza tym wreszcie pograliśmy w Dance Star'a w większej ekipie i chociaż niektóre osoby dostawały odznaczenia "totalne zero" to i tak zabawa była genialna!

piątek, 11 stycznia 2013

Recenzja Dance Star Party na ps3

Jakiś czas temu wspominałam, że mam w planach recenzję typowo tanecznej gry. Trochę już pograłam, wyrobiłam sobie więc opinię na jej temat i mogę się z Wami nią podzielić.
Dance Star Party to gra wymagająca posiadania kamerki PS Eye i kontrolera move. Nie będę się rozwodzić nad samym movem, zostawię też porównanie go do kinekta, bo wiadomo - każdy posiadacz xboxa czy ps3 obstaje przy swoim i widzi tylko jego zalety. :)


Gra to nic innego, jak nauka tańca. Wybieramy piosenkę (do dyspozycji jest 40 utworów), chwytamy kontroler i staramy się jak najdokładniej odwzorować wyświetlany na ekranie układ. Do wyboru mamy aż trzy poziomy trudności, możemy więc dopasować swoje umiejętności do układu. Spokojnie - jeśli coś nam nie wychodzi i mamy wrażenie, że tancerz wymaga od nas niemożliwych do wykonania ruchów, można je poćwiczyć w specjalnym trybie.


Podczas tańczenia gra za pomocą kamerki nagrywa fragment naszych zmagań i można go później obejrzeć (tarzając się ze śmiechu) lub opublikować na portalach społecznościowych. Ponadto, możemy do tańczenia dołączyć śpiew uruchamiając odpowiednią opcję i pozwolić, aby gracze czekający na swoją kolej sprawdzili swoich sił jako wokaliści. Śpiewać można przez kamerkę lub podłączając mikrofony z SingStar. Idealne dla mnie, bo śpiewanie jest moim życiem - szkoda tylko, że na liście piosenek niewiele znalazłam dla siebie. Pozostało mi męczenie I'm Still Standing Eltona Johna. :)


Tytuł obiecuje imprezę i faktycznie sprawdza się w tym temacie. Możemy dodać aż 20 graczy, którzy kolejno będą ze sobą rywalizować (do tego jednak potrzebne są dwa kontrolery). Gracze zbierają punkty, system zapisuje nasze postępy i wybiera zwycięzcę. Nie miałam jeszcze okazji pograć w tryb imprezy dużej, niż kilka pojedynków, bo uczestnicy to jednak zatwardziali wielbiciele fify, wrócili więc szybko do strzelania bramek. A szkoda. Kobietom tańczenie podobało się bardziej. :)

Jeżeli pod ręką nie ma dużej liczy gości a jedynie dwójka, możemy spokojnie stoczyć pojedynek. Jeśli jednak nie mamy ochoty rywalizować ze sobą - zawsze można wybrać tryb współpracy. Układ wymaga wtedy tańczenia ze sobą, wspólnie też pracujemy na jak najwyższy wynik.


I w tej grze nie zabrało idealnego dla mnie aspektu fitness. Do wyboru jest kilka treningów, na różnych poziomach zaawansowania. Prostsze zawierają 3 spokojne piosenki, te z wyższej półki po 5 wyciskaczy potu :). Gra podlicza też spalane przez nas w trakcie gry kalorie i zapisuje w utworzonym profilu gracza, co pozwala monitorować postępy.


Przyjemna i dla gracza w każdym wieku. Polecam każdemu posiadaczowi move'a, daje niesamowicie dużo radości i pozwala spalać kalorie tak, jak ja lubię najbardziej - przez dobrą zabawę. :)

środa, 9 stycznia 2013

Farbowanie henną Khadi.



Parę dni temu, realizując swoje postanowienia na ten miesiąc, zabrałam się do pofarbowania włosów henną. Było to konieczne, bo balejaż na jaki zdecydowałam się cztery miesiące temu irytował mnie niesamowicie. Nade wszystko pragnęłam wrócić do ukochanego brązu :)

W tym celu zakupiłam sprawdzoną przez wiele kobiet hennę firmy Khadi, której też olejek aktualnie używam. Wybrałam orzechowy brąz. Nie będę się rozwodzić nad samą procedurą przygotowania henny, bo każdy kto miałby się za to zabrać, z pewnością przeczytałby instrukcję. Skupię się więc na moich wrażeniach. Wcześniej miałam już do czynienia z hennami, ta jednak wydała mi się zupełnie inna od poprzednich. Bardziej ziołowa i naturalna.

Konsystencja przygotowanej mieszanki jest, jak widać na zdjęciu, niezbyt zachęcająca. Nałożenie jej na włosy jest dość ciężkie, dlatego następnym razem z pewnością dodam do niej odżywkę. Nałożoną papkę trzymałam pod czepkiem niecałe dwie godziny - chociaż nie bez wyrzeczeń. Zapach tej henny odrzucał mnie okropnie, kojarzy mi się ze zmoczoną trawą, nawozem, sama nie wiem. Najgorszy jest fakt, że utrzymuje się na włosach bardzo długo, nawet po myciu. Musiałam nałożyć bardzo dużo odżywki b/s, żeby go zneutralizować. Zupełnie nie przypomina to normalnego farbowania. 

Po minionym czasie przyszedł czas na płukanie... i kolejny problem. O ile farbę można stosunkowo łatwo zmyć, o tyle henna jest naprawdę ciężka do spłukania. Namęczyłam się sporo, ale i tak okazało się, że nie zrobiłam tego całkowicie dokładnie. Po spłukaniu nie wolno nakładać żadnych odżywek, olejków ani myć włosów ok. 48 godzin, aby pozwolić kolorowi się pogłębić. 

Kolor przed henną z lampą.
 
Bezpośrednio po hennie (z lampą).
Dwa dni po hennie, rozczesane (bez lampy).


Jak widać, henna nie zafarbowała dokładnie moich blond pasemek, ale nie liczyłam na to, że ziołowa mieszanka przykryje chemiczną farbę :). Poza tym przez ciężką konsystencję wiem, że mogłam ją niezbyt dokładnie nałożyć. Na pewno z początkiem lutego powtórzę zabieg, pomimo wszystkich trudności. Można je wybaczyć hennie za działanie - włosy są pogrubione i mocniejsze. Warto więc przecierpieć zapach i aplikację aby uzyskać wymarzony kolor i nie niszczyć przy tym włosów.

wtorek, 8 stycznia 2013

Liebster Award

Bardzo miłą niespodziankę zrobiła mi Natalia nominując mnie do tej nagrody :) Widziałam ją już na innych blogach, ale jeszcze nie miałam przyjemności zamieszczenia jej u siebie.
O co chodzi?
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie nominujesz 11 osób(informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. 
Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
 Pytania od Natalii:

1. Kosmetyk, bez którego byś nie przeżyła?
 Ciężko wybrać jeden :). Na pewno odżywka Garniera Avokado i Masło Karite, odkąd jej używam, stał się moim numerem jeden. Poza tym, bardzo cenię sobie polecony przez koleżankę krem Bambino z tlenkiem cynku, świetny na buzię, natłuszcza i sprawia, że jest niesamowita w dotyku.

2. Co inspiruje Cie do pisania bloga?
Można powiedzieć, że życie :). Blog jest niejako "sprawozdaniem" z pola bitwy, więc piszę tylko o tematach, które mnie dotyczą.
3. Jaka jest Twoja podróż marzeń? 
Ponowny wyjazd do Kanady, poza tym chciałabym odwiedzić Stany Zjednoczone, Włochy, Francję, Hiszpanię, Norwegię i Argentynę. Niekoniecznie w takiej kolejności :D.
4. Twoje ulubione danie? 
Hmmm. Wigilijny barszcz mojej mamy z uszkami,  zupa jarzynowa z ogromną ilością warzyw (i niewielką ilością wody), ryż z piersią kurczaka i sosem masala plus gotowane brokuły polane masłem.
5. Plany na przyszłość?
Uzyskać wymarzoną figurę, wyjść za mąż (i jest tylko jeden mężczyzna, którego chciałabym widzieć w tej roli), skończyć florystykę (i jakieś, bliżej nieokreślone, studia), pracować w tym zawodzie, zajmując się dekoracjami bądź w jakiejś kwiaciarni, za parę lat (podkreślam!) mieć jeszcze dwójkę dzieci i żyć sobie szczęśliwie w otoczeniu ukochanych ludzi.
6. Film/książka/serial, który Cie zainspirował?
Ostatnio skończyłam czytać Jane Eyre i zakochałam się w tej książce całą sobą. Nie wiem, czy można to uznać za typową inspirację, ale bardzo mnie poruszyła.

7. Czego nigdy byś nie zrobiła?
Nie przedłożyłabym swoich zachcianek nad szczęście rodziny.
8. Co jest w Tobie, co chciałabyś zmienić?
Sporo. W charakterze niecierpliwość, słomiany zapał, bałaganiarstwo, czasem niezdrowa upartość, wymądrzanie się i brak pokory. W figurze dużo więcej, ale o tym już pisałam.
9. Sposób na relaks?
Długi spacer po Oławie nie przerywany krzykiem Amelci :), najlepiej w miejscach słabo uczęszczanych. Lub ciepła kąpiel w pachnącej pianie.
10. Jakie miejsce w Polsce odwiedziłabyś ponownie?
Zamość. Byłam tam tylko raz, ale pokochałam to miasto bezwarunkowo.
11. Jaka jest Twoja ulubiona część garderoby?
Najbardziej lubię nosić sukienki, jeśli tylko pora roku mi pozwala.

Do nagrody nominuję moje ulubione blogerki, kolejność przypadkowa:

Jeśli któraś z Was już brała udział w tagu, może go spokojnie zignorować. :)
Moje pytania:
1. Ulubiona bajka z dzieciństwa?
2. Czego najbardziej się boisz?
3. Które zajęcia domowe wykonujesz z największą chęcią?
4. Lubisz gotować? :)
5. Co uważasz za swój największy sukces?
6. Dlaczego założyłaś bloga?
7. Jaki jest Twój ulubiony serial?
8. Wolałabyś mieszkać na wsi czy w dużym mieście?
9. Jakie portale społecznościowe najczęściej odwiedzasz?
10. Kto jest Twoim autorytetem?
11. Która aktywność fizyczna sprawia Ci najwięcej radości?

niedziela, 6 stycznia 2013

Koczek z warkoczy

Dzisiaj chciałam Wam pokazać moje wykonanie prostego koczka, którego w ostatnim PIW-ie zaprezentowała Anwen. Niesamowicie mi się ta fryzura spodobała, jest więc na mojej głowie już drugi dzień z rzędu. :)

Pasuje mi pod każdym względem:
* jest prosta i szybka do zrobienia a przy tym naprawdę ładnie wygląda.
* to świetne wyjście dla mamy, której dzidziunia uwielbia wyrywać włoski :).
* jest niesamowicie wygodna.
* zabezpiecza włosy przed zniszczeniami przy wychodzeniu na dwór w szaliku.
* trzyma się w swietnym stanie cały dzień, nawet po drzemce (czy tak jak w moim przypadku, karmieniu maleństwa na leżąco).
Poniżej wersja z drugiego dnia (czyli z dzisiaj), po 10 godzinach, która osobiście mi się bardziej podoba, bo upięłam włosy wyżej i końcówko warkoczy schowały się całkowicie.
 Jeśli kogoś interesuje, jak taką fryzurkę wykonać, zapraszam na bloga Anwen. :)

sobota, 5 stycznia 2013

Wyzwanie przysiadowe

Kochana Paula swoim postem zmotywowała mnie do dołączenia do wyzwania przysiadowego. Zasady są bardzo proste:

Jako, że spóźniłam się nieco i zaczęłam dopiero wczoraj, zamiast dnia odpoczynku zrobiłam 40 przysiadów. Dzisiaj czeka mnie o 10 więcej. Poza tym, byłam na Zumbie w Centrum Relax (u najlepszej instruktorki Ani) i jestem niesamowicie pozytywnie nastrojona. Burza endorfin się we mnie wyzwoliła. Naprawdę, pokochałam się ruszać :).

Patrząc dzisiaj na siebie, zdałam sobie sprawę, że osiągnęłam jeden z celów - mam figurę, jaką miałam przed ciążą (oczywiście, pomijam utratę jędrności), wagę również, ale... nie wystarcza mi to. Nie jest ona idealna. Widzę, że mogę być lepsza, że mogę osiągnąć wszystko, jeśli porządnie na to zapracuję. Nie zamierzam odpuszczać. Będę uparcie dążyć do celu, do wymarzonej figury, do świetnej kondycji i zdrowego trybu życia. Pokażę, że po ciąży można wyglądać lepiej, niż przed nią.

Tym pozytywnym akcentem kończę ten post i idę poćwiczyć jogę na mojej niezawodnej macie. :)

piątek, 4 stycznia 2013

100 książek, które każdy powinien przeczytać.

Jednym z moich postanowień na liście 101 rzeczy w 1001 dni jest przeczytanie min. 50 książek z poniższej listy. Zabrałam się za to parę dni temu, bo czytanie uwielbiam a niestety odpuściłam to całkowicie w czasach liceum z różnych względów. Na szczęście kilka karmień w ciągu dnia i kochany telefon z ebookami dają mi możliwość ponownego zagłębiania się w świat marzeń i fantazji.

Instrukcja obsługi:
1. Pogrub te tytuły, które przeczytałeś/-łaś.
2. Użyj kursywy przy tych, które masz zamiar przeczytać. (zaznaczyłam te, które wyjątkowo mnie interesują, bo mam w planach przeczytanie całej listy)
3. Podkreśl te książki, które kochasz/uwielbiasz/bardzo lubisz.
4. Wykreśl te tytuły, których nie masz zamiaru czytać, albo byłaś/-łeś zmuszona/-y przeczytać za czasów szkolnych i je znienawidziłaś/-łeś.
5. Umieść to na blogu.

 Lista ta została ułożona przez BBC, jest to więc subiektywny ich wybór, ale jak gdzieś przeczytałam, to taka "podstawa podstaw" i dobrze się z nią zapoznać:

1. Duma i uprzedzenie - Jane Austen
2. Władca Pierścieni - JRR Tolkien
3. Jane Eyre - Charlotte Bronte - KOCHAM TO MAŁO POWIEDZIANE

4. Seria o Harrym Potterze - JK Rowling
5. Zabić drozda - Harper Lee
6. Biblia
7. Wichrowe Wzgórza - Emily Bronte
8. Rok 1984 - George Orwell
9. Mroczne materie (seria) - Philip Pullman
10. Wielkie nadzieje - Charles Dickens
11. Małe kobietki - Louisa M Alcott
12. Tessa D’Urberville - Thomas Hardy
13. Paragraf 22 - Joseph Heller
14. Dzieła zebrane Szekspira
15. Rebeka - Daphne Du Maurier
16. Hobbit - JRR Tolkien
17. Birdsong - Sebastian Faulks
18. Buszujący w zbożu - JD Salinger
19. Żona podróżnika w czasie - Audrey Niffenegger
20. Miasteczko Middlemarch - George Eliot
21. Przeminęło z wiatrem - Margaret Mitchell
22. Wielki Gatsby - F Scott Fitzgerald
23. Samotnia (w innym tłumaczeniu: Pustkowie) - Charles Dickens
24. Wojna i pokój - Leo Tolstoy
25. Autostopem przez Galaktykę - Douglas Adams
26. Znowu w Brideshead - Evelyn Waugh
27. Zbrodnia i kara - Fyodor Dostoyevsky
28. Grona gniewu - John Steinbeck
29. Alicja w Krainie Czarów - Lewis Carroll
30. O czym szumią wierzby - Kenneth Grahame
31. Anna Karenina - Leo Tolstoy
32. David Copperfield - Charles Dickens
33. Opowieści z Narnii (cały cykl) - CS Lewis
34. Emma- Jane Austen
35. Perswazje - Jane Austen
36. Lew, Czarwnica i Stara Szafa - CS Lewis
37. Chłopiec z latawcem - Khaled Hosseini
38. Kapitan Corelli (w innym tłumaczeniu: Mandolina kapitana Corellego) - Louis De Bernieres
39. Wyznania Gejszy - Arthur Golden
40. Kubuś Puchatek - AA Milne
41. Folwark zwierzęcy - George Orwell
42. Kod Da Vinci - Dan Brown
43. Sto lat samotności - Gabriel Garcia Marquez
44. Modlitwa za Owena - John Irvin
45. Kobieta w bieli - Wilkie Collins
46. Ania z Zielonego Wzgórza - LM Montgomery
47. Z dala od zgiełku - Thomas Hardy
48. Opowieść podręcznej - Margaret Atwood
49. Władca much - William Golding
50. Pokuta - Ian McEwan
51. Życie Pi - Yann Martel
52. Diuna - Frank Herbert
53. Cold Comfort Farm - Stella Gibbons
54. Rozważna i romantyczna - Jane Austen
55. Pretendent do ręki - Vikram Seth
56. Cień wiatru - Carlos Ruiz Zafon
57. Opowieść o dwóch miastach - Charles Dickens
58. Nowy wspaniały świat - Aldous Huxley
59. Dziwny przypadek psa nocną porą (Dziwny przypadek z psem nocną porą) - Mark Haddon
60. Miłość w czasach zarazy - Gabriel Garcia Marquez
61. Myszy i ludzie (również: O myszach i ludziach) - John Steinbeck
62. Lolita - Vladimir Nabokov
63. Tajemna historia - Donna Tartt
64. Nostalgia anioła - Alice Sebold
65. Hrabia Monte Christo - Alexandre Dumas
66. W drodze - Jack Kerouac
67. Juda nieznany - Thomas Hardy
68. Dziennik Bridget Jones - Helen Fielding
69. Dzieci północy - Salman Rushdie
70. Moby Dick - Herman Melville
71. Oliver Twist - Charles Dickens
72. Dracula - Bram Stoker
73. Tajemniczy ogród - Frances Hodgson Burnett
74. Zapiski z małej wyspy - Bill Bryson
75. Ulisses - James Joyce
76. Szklany kosz - Sylvia Plath
77. Jaskółki i Amazonki - Arthur Ransome
78. Germinal - Emile Zola
79. Targowisko próżności - William Makepeace Thackeray
80. Opętanie - AS Byatt
81. Opowieść wigilijna - Charles Dickens
82. Atlas chmur - David Mitchel
83. Kolor purpury - Alice Walker
84. Okruchy dnia - Kazuo Ishiguro
85. Pani Bovary - Gustave Flaubert
86. A Fine Balance - Rohinton Mistry
87. Pajęczyna Szarloty - EB White
88. Pięć osób, które spotykamy w niebie - Mitch Albom
89. Przygody Scherlocka Holmesa - Sir Arthur Conan Doyle
90. The Faraway Tree Collection - Enid Blyton
91. Jądro ciemności - Joseph Conrad
92. Mały Książę - Antoine De Saint-Exupery

93. Fabryka os - Iain Banks
94. Wodnikowe Wzgórze - Richard Adams
95. Sprzysiężenie głupców (również: Sprzysiężenie osłów) - John Kennedy Toole
96. Miasteczko jak Alece Springs - Nevil Shute
97. Trzej muszkieterowie - Alexandre Dumas
98. Hamlet - William Shakespeare
99. Charlie i fabryka czekolady - Roald Dahl
100. Nędznicy – Victor Hugo


Listę będę aktualizować na bieżąco. Na chwilę obecną mój stan to 17/100 (zaczynałam z 13). Wynik nie jest zachwycający, ale zamierzam w tym roku to poprawić, tym samym dołączając do wyzwania 52 książek. W 2013 zamierzam czytać jedną książkę tygodniowo. O wyzwaniu szerzej poczytać możecie TUTAJ. Szczerze polecam do niego dołączyć. :)

A jutro o ciekawym wyzwaniu ćwiczeniowym... :)

czwartek, 3 stycznia 2013

101 rzeczy w 1001 dni



Wrzucam jeszcze raz, bo głupia w jakiś dziwny sposób usunęłam post z 19 listopada z moim wyzwaniem. Ech! Ale jestem na siebie zła :/

Postanowiłam i ja dołączyć do wyzwania popularnego głównie na zagranicznych blogach.
O co chodzi? O zabawę. O postawienie sobie jakiegoś celu. O walczenie z nudą i lenistwem. Zaczynamy od burzy mózgów. I piszemy listę 101 rzeczy, które chcemy wykonać. Mogą to być drobiazgi, ale też poważniejsze wyzwania. Na wykonanie ich wszystkich mamy 1001 dni - niecałe trzy lata. To sporo, ale pozwoli też realizować śmielsze plany.
 
Start: 20.11.2012
Koniec: 19.09.2015

Za każde wykonane zadanie: odkładam 3zł do specjalnej skarbonki – będę mogła je użyć dopiero po zakończeniu projektu – z zamiarem zakupienia czegoś dla siebie.
Za każde niewykonane zadanie: okładam 3 zł na cel charytatywny.

W trakcie realizacji
Zrobione

Stan: 31/101
Muzyka, kultura:
1.      Przesłucham 500 piosenek wszechczasów wg. Magazynu The Rolling Stones – zabierałam się za to kiedyś, sporą większość znam na wylot, ale nie mam pewności, czy jakiegoś utworu nie pominęłam.
2.      Obejrzę 250 filmów z listy top 250 IMBD.
3.      Przeczytam 50 książek z listy TOP 100 ułożonej przez BBC [17/50]
4.      Pójdę WRESZCIE do opery na Czarodziejski flet.
5.      Obejrzę pięć musicali. [3/5]
6.      Przesłucham min. 30 minut każdej stacji z RMF ON. [20/…]
7.      Zorganizuję koncert kolęd z moim chórem w Wierzbnie.
8.      Pójdę na koncert.


Rozwój osobisty:
9.      Nauczę się grać pięciu utworów na pianino na dwie ręce. [0/5]
10.  Odkurzę gitarę i nauczę się grać 20 piosenek. [0/20]
11.  Nauczę się śpiewać partii altu z Requiem Mozarta.
12.  Skończę kurs florystyki.
13.  Nauczę się wiązać krawat na 5 różnych sposobów.
14.  Nauczę się śpiewać Summertime sadness, Total eclipse of a heart, Poker Face w wersji glee i przypomnę sobie Only Hope.
15.  Nauczę się grać w pokera i tysiąca (próbowałam tyle razy…)
16.  Samodzielnie przygotuję dekoracje na swoje wesele według tego, co wymyśliłam i nie odpuszczę nic z moich planów przez lenistwo.
17.  Przygotuję dekoracje stołu i domu na Boże Narodzenie, Wielkanoc i inną uroczystość oraz udokumentuję je zdjęciami.
18.  Nauczę się malować (kreatywniej niż podkład + tusz)
19.  Zrobię szalik na drutach.
20.  Znajdę jakąś fryzurę z wplecioną we włosy wstążką i nauczę się jej robić.
21.  Nie będę przez cały tydzień marudzić i narzekać.


Gotowanie/kulinaria:
22.  Samodzielnie upiekę chleb, bułki i chałkę.
23.  Nauczę się piec 5 różnych ciast. [1/5]
24.  Zjem szpinak… ale nie jako składnik potrawy.
25.  Przez dwa tygodnie będę wegetarianką.
26.  Samodzielnie zrobię sushi.
27.  Nauczę się robić pięć istniejących drinków według przepisów.
28.  Spróbuję 20 nowych smaków herbaty. [8/20]
29.  Przez miesiąc powstrzymam się od słodzenia herbaty. [od 13.01 do dzisiaj]
30.  Zrobię czekoladowe fondue z owocami.
31.  Upiekę ciasteczka na choinkę.
32.  Zjem owoc i warzywo, jakich jeszcze nie próbowałam.


Organizacja:
33.  Uporządkuję foldery na komputerze.
34.  Uporządkuję kontakty na telefonie i dodam do kalendarza daty urodzin najbliższych – żeby już nigdy nie składać życzeń dzień przed/dzień po/w zupełnie innym miesiącu.
35.  Zrobię porządek szafce pod biurkiem wyrzucając rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebuję.
36.  Zrobię kopie zapasowe ważnych dla mnie plików na dwóch płytach.


Uroda, fitness, moje ciało:
37.  Schudnę do wymarzonej wagi.
38.  Zrobię co najmniej trzy miesięczne kuracje drożdżowe.
39.  Spróbuję ćwiczyć jogę.
40.  Pójdę do dentysty skontrolować ząbki.
41.  Zapuszczę włosy na wysokość talii.
42.  Osiągnę wymarzone 65 cm w talii i pozbędę się „boczków”.
43.  Nauczę się robić mostek i szpagat 
44.  Pójdę minimum 20 razy na fitness i 5 razy na siłownię. [10/20, 0/5]
45.  Zrobię od początku do końca cały skalpel [2/2], killer [1/2] i turbo [2/2] minimum dwa razy (ćwiczenia Ewy Chodakowskiej).
46.  Do końca roku 2012 przejdę z córeczką w wózku 100 km.
47.  Przez miesiąc powstrzymam się od picia słodkich gazowanych napoi.
48.  I to samo, jeśli chodzi o słodycze.
49.  Przebiegnę kilometr w czasie krótszym niż 4 minuty.
50.  Wytrzymam miesiąc bez jedzenia fastfoodów.

Zakupy:
51.  Kupię małą czarną :)
52.  Kupię sobie czarne, koronkowe pończochy i pas do ich noszenia.

53.  Move do PS3 i jakaś gra fitness.

Najbliżsi:
54.  Dokończę album Amelii ze zdjęciami z każdego dnia pierwszego roku życia.
55.  Pojedziemy z Amelią i Karolem do jura parku
56.  Wezmę ślub!
57.  Zabiorę Karola i Amelię na piknik.
58.  Powysyłam własnoręcznie robione kartki na święta najbliższym.
59.  Będę karmić piersią minimum rok (chyba, że moja córka sama zrezygnuje wcześniej).
60.  Pocałuję Karola o północy w sylwestra.
61.  Zatańczę w deszczu z miłością mojego życia.
62.  Napiszę i wyślę co najmniej pięć prawdziwych listów do rodziny. [3/5]
63.  Zaproszę naszych rodziców na obiad do nas. [1/2]
64.  Namówię Karola na narzeczeńską sesję zdjęciową.
65.  Zmontuję WRESZCIE film Dominika z Komunii.
66.  Spiszę drzewo genealogiczne Amelii – czyli uporządkuję notatki, które już mam i zbiorę ze strony Karola.


Coś dla innych:
67.  Wezmę udział w 5 akcjach charytatywnych. [1/5]

68.  Zmotywuję kogoś do zrobienia swojej listy 101 w 1001. [KLIK]
69.  Zostawię 50 karteczek z Operation Beautiful.
70.  Oddam krew.


Drobne radości:
71.  Wypuszczę lampion szczęścia.
72.  Ułożę puzzle, które kurzą się pod łóżkiem.
73.  Zrobię aniołka na śniegu.
74.  Wygram coś.
75.  Pokonam Karola w fifę (ciężko będzie...)
76.  Zdobędę 5 aniołków z państw, z których jeszcze ich nie mam.
77.  Pójdę na grzyby do lasu!
78.  Zbuduję bałwana.
79.  Zorganizuję babski wieczór!
80.  Zrobię sobie kąpiel z płatkami róż i mlekiem.
81.  Napiszę listę 101 rzeczy, które mnie uszczęśliwiają.
82.  Zrobię listę 101 rzeczy, które osiągnęłam w życiu i będę czytać ją podczas gorszych dni.
83.  Pójdę na profesjonalny masaż.
84.  Przebiorę się na halloween.
85.  Doprowadzę kogoś do łez… ale ze szczęścia/śmiechu.
86.  Znajdę moją listę marzeń i spełnię z niej 5 punktów.



Inne:
87.  Zrobię album ze zdjęciami, które czekają na wydrukowanie.
88.  Wytrzymam tydzień bez komputera i Internetu w telefonie.
89.  Zdobędę WRESZCIE od Marcina wszystkie części Super Chmiela. [3/3]
90.  Przez tydzień będę zasypiać najpóźniej o 22.
91.  Pójdę na imprezę! (naprawdę, to dla mnie wcale nie łatwy punkt)
92.  Osiągnę 10 tys. wyświetleń na blogu.
93.  Odwiedzę miasto, w jakim jeszcze nie byłam.
94.  Wezmę udział w karaoke.
95.  Przejdę całą Oławę – „zaliczę” spacer po wszystkich ulicach w mieście.
96.  Zasięgnę porady brafiterki lub poznam temat na tyle dobrze, żeby dobrać sobie porządny biustonosz.
97.  Wezmę udział w produkcji czwartej części Super Chmiela wraz z kuzynami.
98.  Zgram muzykę na telefon i ułożę playlisty.
99.  Przez dwa tygodnie odpuszczę sobie facebooka.
100.                     Sprzedam coś własnoręcznie robionego

I na koniec:
101.                     Zrobię nową listę 101 rzeczy w 1001 dni.